Pokuszę się o stwierdzenie, że większość z was ma przynajmniej balkon w domu. Niektórzy z Was mają ogródki, tarasy… nawet lepiej!
Z pewnością macie na balkoniku wiele pięknych kwiatków, które pielęgnujecie, i które w zamian odwdzięczają się swoim pięknem.
Założę się również, że nikt z was nie ma na balkonie trumny… 😉
Mój taras wygląda inaczej. Od zawsze twierdziłam, że jeśli nie mam użytku z danej rośliny, po co ją trzymać. Kocham naturę, uwielbiam piękne kwiaty, ale jestem też praktyczna i łączę piękne z pożytecznym!
W tym poście chciałam się podzielić moim tegorocznym osiągnięciem.
W maju tego roku (dość późno w sezonie!) zbudowaliśmy z mężem trumienkę.
Trumienka ma 160cm długości, 40cm szerokości i tyle samo głębokości.
W trumience umieściliśmy…. trupy, które leżały od 2 lat na ulicach…
Przepraszam za makabryczny humor,ale pLandemia mnie do tego zmusza! 😉
Tak serio, to w trumnie umieściliśmy końskie łajno, odchody królików, dżdżownice i inne robactwo, które sprawia, że ziemia dobrze się bawi i produkując pyszności. Na dnie i na wierzchu rozsypaliśmy posypaliśmy korą. Na spodzie – dla utrzymania wilgoci. Na wierzchu – żeby muchy nie składały jaj, no i dla utrzymania wilgoci 🙂
Bohaterami trumny są oczywiście nasionka: ogórka, cukinii, oraz krzaczek pomidora, bazylia i pietruszka!
Poniżej jedno z pierwszych zdjęć po zamontowaniu naszej trumienki…
Oto kolejne…. po ok. miesiącu i po kolejnych dwóch…
A oto owoc naszych prac:
Do tej pory zebraliśmy 10 ogórków, niezliczoną ilość bazylii, a pomidorki jeszcze dojrzewają (z powodu późnego wsadzenia roślinki).
Na zimę trumienka stanie się szklarnią. Zamontujemy folię, która sprawi, że roślinkom będzie miło i ciepło.
Możecie się zastanawiać po, co tyle zachodu, przecież rodziny za to nie wyżywisz. Rzeczywiście, z takiej trumienki zjedzą zaledwie 2 osoby, ale uważam, że w tych czasach jedzenie własnej produkcji jest na wagę złota, a satysfakcja z prowadzenia domowego ogrodu jest bezcenna!
Coaching Zdrowego Życia 